Polsko-słowackie pogranicze na Podkarpaciu usiane jest licznymi i widocznymi w krajobrazie pozostałościami po walkach, jakie toczyły się tu w latach 1914-1915. Znajdujące się tam setki niszczejących obiektów militarnych były do niedawna białą kartą na naukowej i konserwatorskiej mapie regionu. Pamięć o tych zapomnianych zdarzeniach przywraca od 3 lat grupa badaczy z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego (IA UJ).
Teren objęty projektem „Karpackie epizody Wielkiej Wojny” to rozległy zespół pobojowisk znajdujących się na wschód od przełęczy Beskid nad Czeremchą po grzbiet Kiczery na pograniczu powiatów krośnieńskiego i sanockiego. Związany jest z krwawymi walkami - jakie toczyły się tu w końcu 1914 roku, a w szczególności w początkach 1915 roku - pomiędzy Austro-Węgrami a Imperium Rosyjskim.
Badacze z UJ od 2015 roku dokumentują militarne pozostałości i przywracają pamięć o tragicznych wydarzeniach pierwszego etapu Wielkiej Wojny, których ślady skrywają podkarpackie lasy. W świetle nikłych informacji historycznych konieczne stało się podjęcie szeroko zakrojonych prac, w tym przeprowadzenie szczegółowej kwerendy źródłowej, badań z zakresu tzw. historii mówionej oraz archeologicznych prac terenowych, których nie podejmowano dotychczas w tym rejonie. Ze względu na istnienie setek wykonanych przez żołnierzy armii walczących elementów fortyfikacji polowych istnieje spora szansa na dokonanie rozległych analiz i zgłębienie historii walk.
- Celem naszych badań jest nie tylko dotarcie do fizycznych pozostałości po walkach z lat 1914-1915, ale również przypomnienie okolicznym mieszkańcom, że była to też nasza wojna. W regularnych oddziałach wojsk austro-węgierskich walczyły jednostki złożone nawet w 95 procentach z żołnierzy narodowości polskiej rekrutowanych z terenów Podkarpacia. Trzeba zaznaczyć, że pamięć o tamtych wydarzeniach, które miały miejsca na terenie dzisiejszej Polski, została w XX wieku znacznie zatarta lub wręcz całkowicie zarzucona. O tragicznym i często nadludzkim wysiłku naszych przodków walczących w armiach zaborców na wszystkich frontach I wojny światowej często nie chciano pamiętać - mówi Marcin Czarnowicz, jeden z archeologów zaangażowanych w realizację projektu.
Badania terenowe krakowskich archeologów ujawniły bardzo liczne pozostałości z czasów I wojny światowej w postaci fortyfikacji polowych. Są to przede wszystkim mierzące nawet kilkaset metrów linie okopów powstałe zgodnie z prawidłami austro-węgierskiej sztuki wojennej, a także linie komunikacyjne, stanowiska ogniowe i artyleryjskie oraz gniazda karabinów maszynowych. Największe wrażenie robią jednak pozostałości ziemianek, które do naszych czasów przetrwały jako mierzące do 3 metrów głębokości olbrzymie doły włączone w ciąg umocnień. Niegdyś mieściły punkty dowodzenia, składy amunicji, ale przede wszystkim były schronieniem dla żołnierzy, którzy pod dachem z grubych drewnianych kłód zasypanych ziemią mogli chociaż przez chwilę wypocząć podczas ciężkich walk.
Dla wszystkich badanych obiektów militarnych powstają trójwymiarowe modele cyfrowe. Posłużą one do stworzenia katalogu konstrukcji drewniano-ziemnych stosowanych w tamtym okresie. Ponadto naukowcy z IA UJ zajmują się również inwentaryzacją znajdujących się na tych terenach cmentarzy wojennych.
- W tym roku skupiliśmy się na stworzeniu dokumentacji zdjęciowej i opisowej kilku cmentarzy położonych wzdłuż niebieskiego szlaku granicznego im. Kazimierza Pułaskiego pomiędzy Komańczą a przełęczą Beskid nad Czeremchą. Miejsca te tworzone były ad hoc jeszcze podczas walk lub tuż po ich zakończeniu. Chowano tam zarówno żołnierzy austro-węgierskich, jak i rosyjskich. Taka praktyka obowiązywała jeszcze podczas I wojny światowej. Polegli obu walczących stron traktowani byli wręcz jak bracia, w związku z czym należał im się taki sam szacunek - wyjaśnia archeolog Agnieszka Ochał-Czarnowicz i zaznacza, że zespół wytypował kolejne lokalizacje prawdopodobnych pochówków. Świadczyć o tym mają pozostałości ziemnych kopczyków oraz usypanych kopców kamiennych odnajdywanych w pobliżu miejsc, gdzie toczyły się walki.
- Dopiero po niezbędnych badaniach przy użyciu georadaru i pracach archeologicznych będziemy w stanie potwierdzić, czy w miejscach tych również spoczywają polegli w walkach. Zweryfikowanie tego jest jednym z naszych celów na przyszłość - dodaje.
Do tej pory naukowcom z IA UJ udało się nie tylko zlokalizować i opisać dziesiątki obiektów, ale także odnaleźć wiele bezcennych dla poznania historii walk dokumentów. Archeolodzy, dzięki kwerendzie przeprowadzonej w Austriackim Archiwum Państwowym w Wiedniu, dotarli m.in. do frontowych telegramów i raportów, rozkazów dziennych oraz najważniejszych dla badań terenowych map sytuacyjnych, które pokazują rozmieszczenie wojsk i miejsc dowodzenia.
Badania finansowane są z dotacji celowej dla młodych naukowców i doktorantów Wydziału Historycznego UJ. Biorą w nich udział również studenci w ramach obowiązkowych praktyk. Prace prowadzone są za zgodą Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie oraz Nadleśnictwa Rymanów, którego pracownicy okazali nieocenioną pomoc zespołowi z IA UJ. Badacze liczą, że w przyszłości tereny te zostaną wpisane do rejestru zabytków i stawiają sobie za cel stworzenie ścieżki edukacyjnej, która przyczyni się do podniesienia świadomości społecznej na temat wydarzeń związanych z I wojną światową w Karpatach.