Ekstremalna Droga Krzyżowa - podsumowanie
W tym roku krakowska Ekstremalna Droga Krzyżowa, organizowana po raz piąty, była naprawdę ekstremalna. Na trasie z Krakowa do Kalwarii Zebrzydowskiej temperatura odczuwalna spadała do -20 stopni celsjusza. Nie powstrzymało to jednak około 1200 osób przed podjęciem wyzwania wiary i sprawdzenia się - bo usłyszeli wcześniej na kazaniu: "miarą człowieka jest największe wyzwanie, jakiego się podjął i mu sprostał".
"Wyobrażam sobie że na świecie jest 1,2 mld Katolików i wszyscy są tacy, jak obecny Papież. Czego nam brakuje, żebyśmy żyli tak, jak Papież? Macie być głową Kościoła tam, gdzie akurat jesteście." - tak w krakowskim kościele pod wezwaniem św. Józefa na Podgórzu, ks. Jacek WIOSNA Stryczek żegnał osoby wychodzące na Ekstremalną Drogę Krzyżową.
W ślady krakowskiego duszpasterstwa Męskiej Strony Rzeczywistości (organizatora EDK) poszli także ludzie z Blackburn w Wielkiej Brytanii oraz 10 polskich miast. W przyszłym roku takich miejsc może być jeszcze więcej: "Ja tu przyjechałem w sumie po to, żeby za rok zrobić EDK u siebie"- powiedział w czasie zapisów ksiądz z Tomaszowa Lubelskiego.
W Wielki Piątek na EDK wyszli jeszcze pracownicy Polskiej Stacji Badawczej Hornsund na Spitsbergenie. Szli w temperaturze -20 stopni celsjusza oraz przy wietrze dochodzącym do 20 km/h.
Niektórzy po przejściu EDK byli wyczerpani. "Fioletowa trasa to było morderstwo" - powiedział podchorąży z Wojskowego Centrum Kształcenia Medycznego, który przyjechał z Łodzi specjalnie na tę noc. Ale wieloletni uczestnicy stwierdzają: "EDK to nie jedna noc. To styl życia. Jak raz się wyjdzie, to nie da się w następnym roku siedzieć w domu".
opublikowano: 2013-04-15