Zmiany w szkolnictwie wyższym. Co na to Kraków?
We wtorek prezydent RP zatwierdził zmiany w szkolnictwie wyższym. Dotyczą one m.in. opłat za drugi kierunek a także tzw. wieloetatowości. Poprawki te nie spotkały się jednak z aprobatą krakowskich uczelni.
Prezydent podpisał nowelizację ustaw o szkolnictwie wyższym i o
stopniach naukowych. To zmiany szczególnie ważne dla Krakowa, który jest
jednym z największych polskich miast akademickich. A lista zmian jest
długa. Zreformowane prawo daje uczelniom możliwość samodzielnego
tworzenia nowatorskich kierunków studiów, wprowadza limit ośmiu lat na
zrobienie habilitacji dla adiunktów, skraca procedurę uzyskiwania
habilitacji i wypowiada walkę nepotyzmowi na uczelniach.
Nie wszystkie jednak zmiany zostały przyjęte w Krakowie z entuzjazmem.
Wśród pracowników naukowych najwięcej emocji wzbudziło ograniczenie
wieloetatowości. Po wejściu reformy w życie wykładowcy będą mogli
pracować na maksymalnie dwóch etatach, jednak na ten drugi zgodę będzie
musiał wyrazić rektor uczelni macierzystej. - Uczelnie niepubliczne, na
których wykładowcy zatrudnieni byli często na drugim etacie, będą miały
problemy z zabezpieczeniem minimum kadrowego. Koniecznym może okazać się
zamykanie niektórych kierunków, zwłaszcza na małych uczelniach, które
prowadzą studia na pierwszym stopniu - przewiduje prof. Jerzy Malec, rektor Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.Rektorzy uczelni prywatnych twierdzą też, że zmiany wprowadzane przez
rząd faworyzują finansowo uczelnie publiczne. - Zakładany wzrost jakości
kształcenia może być biurokratyczną iluzją, jeśli nie będzie uczciwej
konkurencji pomiędzy uczelniami. Jeżeli bowiem jeden partner rynku
edukacyjnego otrzymuje sowitą dotację państwową na kształcenie, a inny
obywa się smakiem, to nie ma mowy o konkurencji - twierdzi prof.
Włodzimierz Roszczynialski, rektor Wyższej Szkoły Zarządzania i
Bankowości.
Sporo emocji wzbudziło także wprowadzenie
opłat za drugi kierunek studiów, z których zwolnieni będą tylko najlepsi
studenci kwalifikujący się do stypendium za wyniki w nauce. - Jeśli
pojawi się bardzo uzdolniony rocznik, a my wybierzemy z niego tylko
najlepszych, to zamkniemy drogę do wykształcenia pozostałym studentom,
równie dobrym - twierdzi prof. Michał Śliwa, rektor Uniwersytetu
Pedagogicznego.
Wśród studentów najbardziej
kontrowersyjne okazały się zapisy ustawy dotyczące stypendiów za wyniki w
nauce. Od października stypendia naukowe zostaną zastąpione przez
stypendia rektorskie. - Rektor, który teraz będzie określał zasady
przyznawania takiego stypendium, będzie mógł wziąć pod uwagę nie tylko
średnią ocen, ale także dodatkowe atuty i osiągnięcia studenta np.
referaty na konferencjach, publikacje naukowe, sukcesy sportowe. Może
się zdarzyć, że na jednej uczelni będą obowiązywały inne zasady dla
poszczególnych kierunków czy specjalności, tak co do średniej ocen, jak i
innych dodatkowych kryteriów - tłumaczy Bartosz Loba, rzecznik
Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Za
niesprawiedliwe uważają takie zapisy ustawy ścisłowcy. - Zwykle pierwszą
publikacją studenta nauk ścisłych jest ta napisana na podstawie pracy
magisterskiej po zakończeniu nauki na studiach II stopnia. W kontekście
starań o stypendium rektora na nowych zasadach dyskwalifikuje to
studentów nauk przyrodniczych w konkurencji w humanistami - twierdzi
Emil Żak z koła naukowego chemików UJ.
Ustawy wejdą w życie 1 października, jednak przepisy
wprowadzające największe zmiany zaczną obowiązywać później -
ograniczenia okresu zatrudnienia asystentów i adiunktów za dwa lata, a
ograniczenia liczby etatów za trzy. Rektorzy wielu niepublicznych szkół
wyższych zapowiadają, że będą szukać możliwości zaskarżenia ustaw w
Trybunale Konstytucyjnym.
Źródło: krakow.gazeta.pl
ostatnia zmiana: 2011-04-06